sobota, 24 stycznia 2015

Prolog

Głośna muzyka dudniła mi w uszach. Obejrzałam się za siebie, próbując wychwycić w szalejącym tłumie roztańczonych ludzi znajomą twarz. Zacisnęłam usta w wąską kreskę, zamawiając kolejnego drinka. Miałam tego dosyć. Po cholerę zapraszał mnie do klubu, jeśli znikał co kilka chwil wgłębi sali, szukając gorączkowo swojego brata wraz z sporą grupą znajomych. W zasadzie, o ile dobrze pamiętam z jego wyjaśnień, miała być to cała meczowa jedenastka. Byłoby to raczej niepotrzebne, ponieważ po ich wejściu raczej większość tłumu rozpoznałaby piłkarzy. Królewskich. Uniosłam jedną brew ku górze, w końcu dostrzegając czuprynę mojego towarzysza, który łaskawie raczył się pojawić. Zaczęłam dochodzić do wniosku, że przyszłam tu z nim tutaj tylko dlatego, ponieważ nie miałam co robić sama w domu. Unai usiadł obok mnie, ale kiedy spróbował ucałować mój policzek, odsunęłam się delikatnie. Spojrzałam na niego przepraszająco, chociaż wątpię, żeby to coś dało. Westchnęłam cicho, upijając długi łyk alkoholu, który pod sam nos podsunął mi barman. Otworzył szeroko oczy, dostrzegając coś... a raczej kogoś za moimi plecami. Nawet nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć, o co chodzi.
Jako pierwszy dostrzegł nas Iker. Był dość zdumiony, widząc go w moim towarzystwie. Czyli nie pochwalił się, że zdołał zainteresować córkę trenera Realu? Jako jeden z nielicznych znał mnie z czasów, kiedy mój ojciec jeszcze nie był zainteresowany tą posadą. Niezauważalnie uniosłam kąciki ust ku górze, puszczając do niego oko. Poczułam, jak przez całą długość pleców przechodzi mi dreszcz, który nigdy nie zwiastował niczego dobrego.
Powoli zsunęłam się z stołka, delikatnie dotykając opuszkami palców ramienia chłopaka. Niespodziewanie wpadłam na coś zadziwiająco miękkiego. Do moich nozdrzy doszedł zapach mocnych, męskich perfum. Uniosłam wzrok ku górze, bym mogła zobaczyć oblicze mojego 'wybawcy'.
- Nie wiedziałam, że kobiety aż tak do mnie lgną - powiedział, a ja pomimo panującego hałasu słyszałam go dość wyraźnie. Korzystając z okazji, objął mnie ramionami w talii. Kiedy próbowałam się wyswobodzić z tego kłopotliwego uścisku Ramosa, nadal uparcie nie dawał za wygraną.
- Mógłbyś przestać, mój drogi? - syknęłam, mrużąc oczy, widząc coraz większe grono znajomych twarzy z klubu.
- Sama wpadłaś mi w ręce. Więc teraz nie licz na taryfę ulgową - zaśmiał się krótko, obracając mnie w stronę baru. Spojrzałam gorączkowo na Unai'a, który widocznie urażony moją postawą nie miał najmniejszego zamiaru powiedzieć nawet jednego słowa, po chwili zaczynając wesołą pogawędkę z drugim bramkarzem Królewskich. Zarost mężczyzny załaskotał mój policzek, kiedy sięgnął po swojego drinka.
- Co nie znaczy, że możesz przetrzymywać całkiem nieznajomą kobietę - warknęłam na tyle głośno, żeby inni mogli usłyszeć wyrzut, który nie zrobił pożądanego wrażenia. Najwyraźniej przywykli do takich zagrywek z jego strony. Chociaż w jakiś pokręcony sposób nawet mi to pochlebiało.
- Zatańczysz?- zapytał szeptem wprost do mojego ucha, kiedy reszta towarzystwa odeszła, zostawiając nas samych. Było mi tylko żal młodszego z rodzeństwa Casillas'ów, bo chciał spędzić ze mną trochę czasu, a ja zostawiłam go na lodzie. Okazało się jednak, że jest właśnie pocieszany w kącie sali przez jakąś blondynkę. Dzięki temu poczucie winy minęło równie szybko, jak się pojawiło.
- Jak mogłabym Ci odmówić? - westchnęłam, bez większego zastanowienia pociągając go na parkiet. Na szczęście zdążyłam zauważyć, iż tak naprawdę nie ma zielonego pojęcia, z kim właśnie tańczy. Przygryzłam nerwowo wargę, bardzo dobrze zdając sobie sprawę z swojej krótkotrwałej przewagi. Pewność siebie, która biła od niego w czasie meczu, była teraz równie widoczna. Porwana w zręczne obroty Hiszpana zapomniałam o całym świecie.
---------------------------------------

Na samym początku chcę zaznaczyć, że gdyby nie droga +sueños , to pewnie nie spotkalibyście tego prologu. Dlatego ten kawałek tekstu jest dedykowany właśnie jej. :D Jeszcze nie wiem dokładnie, jak dalej rozwinie się ten blog. Widzę multum możliwości, ale najprawdopodobniej będę musiała obrać jedną drogę, która wyda mi się najwłaściwsza. Także... do zobaczenia w rozdziale I! 



6 komentarzy:

  1. Ty wiesz najlepiej, co ja sądzę o tym opowiadaniu! Jest Ramos, masz pisać i koniec :') Już ja tego dopilnuję.
    Zauważyłam, że niewiele osób czytających blogi o BVB czyta te o La Liga i vice versa, ale i tak Cię pięknie wypromujemy.
    Wspaniale się zapowiada. I dziękuję za dedykację skarbie ;* Niestety nie umiem pisać tasiemców, więc musisz nacieszyć się tym czymś! Ale i tak jesteś najlepsza! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nim wpadnę tu prywatnie, by przeczytać, niestety wpadam oficjalnie. W sprawie zgłoszenia do Spisu Sportowego. Proszę o umieszczenie odnośnika do Spisu lub buttonu. Inaczej zgłoszenie zostanie odrzucone.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, teraz prywatnie. :)
    A to Ci dopiero historia. Faktyczne, pewność siebie od niego bije - zawsze. I tak go kojarzę. Jestem ciekawa, jak to się dalej potoczy, bo coś czuję, że może być ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się świetne opowiadanie. Na pewno będę śledzić rozwój sytuacji. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem i ja! :) Prolog mi się spodobał tak samo, jak obecność obu Casillasów, których uwielbiam!
    Będę czytać! Czekam na pierwszy rozdział!

    OdpowiedzUsuń